czwartek, 9 czerwca 2022

Wisia - znów chory kot.



 Witam Was pięknie moi Drodzy Czytelnicy.

Minęło kilka miesięcy od ostatniego postu, ale mam nadzieję, że wybaczycie mi tę nieobecność na blogu. 

Chcę w tym poście opisać to co się działo i dzieje teraz z moją Wisiuną. Otóż Wisia nie jest zdrowym kotem. To co jej doskwiera to po pierwsze alergia. Wisia miała robione testy z krwi i okazało się, że jest uczulona na roztocza kurzu, pyłki traw i drzew oraz grzyby. Jeśli chodzi o jedzenie to w teście wyszła alergia na ryż, owies, groch i soję. Na żaden rodzaj mięsa Wisiunia nie jest uczulona. Miała wyłysienia, ale po podaniu antybiotyku one zniknęły. Dostawała Apoquel i Pet Ribes Sollievo (Sollievo bierze do tej pory). Alergię często leczy się sterydami, ale niestety ten lek nie może być zastosowany u Wisiuni, ponieważ dotknęła ją druga, bardzo poważna choroba. W grudniu 2020 roku zauważyłam, że Wisia pije więcej wody, ale co dziwne nie robiła wcale więcej siusiu i tak jest do dziś. Miała też problemy z apetytem, nie chciała jeść. Początkowo myślałam, że może to dlatego, że nie odpowiada jej obecność Nekusia przy jedzeniu. Wystraszyłam się, że to może być cukrzyca (Wisiunia była bardzo grubiutkim kotkiem, ważyła ponad 5 kg). W styczniu 2021 roku poszłyśmy do weterynarza. Wyniki krwi wykazały podwyższony mocznik i kreatyninę. Wisiunia miała zrobione też USG, ale niczego złego nie wykazało. Jednak diagnoza padła - przewlekła niewydolność nerek. Byłam zszokowana i załamana. Długo nie mogłam dojść do siebie. Miałam problemy ze snem. Minął rok i 3 miesiące od śmierci Dijusia i znów "powtórka z rozrywki". To było coś niewiarygodnego, tym bardziej, że Wisiunia miała 5 lat, więc była młodym kotkiem. Z dwojga złego wolałabym żeby to była cukrzyca, bo przy odpowiednim prowadzeniu kota, podawaniu codziennie insuliny kot może żyć długo z tą chorobą. Tu jednak tak nie będzie. Wisiunia nie dożyje nawet 10 lat. Od razu miała zalecone lekarstwa: Nefrokrill, Renalvet i tabletki na obniżenie ciśnienia. Potem pojawiły się wymioty, brak apetytu nie ustępował, Wisia jadła jak wróbelek. Jednak po pewnym czasie przestała pić tak dużo wody. W marcu miała ponowne badania krwi. Mocznik i kreatynina były w normie. Wydawało mi się choroba minęła, bo wymioty też minęły.  Jednak nasze szczęście nie trwało długo. Wisia w lipcu 2021 roku znów zaczęła wymiotować. Wyniki krwi ponownie wykazały podwyższony mocznik i kreatyninę. Wisiunia miała podawane kroplówki przez 4 dni, jednak nie przyniosły one poprawy. USG wykazało tym razem, że nerki są zmienione, przebudowane. Wisiunia izolowała się od pozostałych moich kotków. Tak jest do dziś. Ale czasami lubiła ze mną, albo z Tosią posiedzieć. W styczniu 2022 roku miała ponowne badanie krwi. Kreatynina i mocznik były jeszcze wyższe niż poprzednio. Waga - 3,8 kg. Apetyt miała lepszy. Kiedy nie jadła odpowiednio smarowałam jej uszka maścią Mirataz. Teraz niestety znów stosuję tę maść, bo apetyt Wisi bardzo się zmniejszył. Dodatkowo dostaje nowy lek - Semintrę. Waży 2,8 kg, a niedawne badania krwi znów wykazały wzrost kreatyniny i mocznika. Wisiunia ma też w moczu liczne szczawiany wapnia. To kryształki zwane oksalatami. 

Bardzo mi żal mojej Wisiuni. Jest taka młodziutka, ma prawie 7 lat. Nie zapomnę nigdy jak czekała na mnie 2 dni w klombie, żebym wzięła ją do domu. Ludzie przechodzili obok tego klombu i nikt nie słyszał płaczu małego kotka. Kiedy trafiła do naszego domu została od razu zaakceptowana przez Dijusia i Tosię. To nawet Wisia bardziej syczała na Tosię, która była bardzo ciekawa kto to do nas przybył. Przez pierwsze dwie noce zamykałam Wisienkę w pokoju. W ciągu dnia biegała po mieszkaniu i bawiła się z Tosią. Potem przestałam ją zamykać, bo bardzo polubiła się z Tosią i już się nie obawiałam, że stanie się coś złego. Wisiunia wybrała odpowiedni moment, żeby znaleźć dla siebie dom, a przy okazji pomóc Tosi, Dijusiowi i mnie. Tosia miała wtedy prawie rok. Kiedy ją znalazłam miała 2 tygodnie. Była bez mamy. Miała dwóch braciszków. Całe rodzeństwo wzięłam do siebie. Braciszkom znalazłam domy, a Tosia została ze mną. Kiedy była malutka wszystko było dobrze. Ale w miarę dorastania zaczęła skakać na Dijusia, co bardzo go denerwowało. W nocy nie dawała mi spać, gryzła moje stopy. Wiele nocy nie przespałam. Nie mogłam jej podnieść, bo zawsze kończyło się to pogryzieniem i podrapaniem. Krzyczałam na nią, zamykałam w pokoju, ale to nic nie dawało. Nie rozumiałam dlaczego tak się zachowuje. Nawet nie słyszałam wtedy o behawioryźmie zwierząt. Nie wiedziałam, że to wynik braku mamy i rodzeństwa. Kiedy pojawiła się u nas Wisiunia zauważyłam, że wspaniale dogaduje się z Tosią. Tosia przestała w nocy mnie gryźć w stopy. Coraz rzadziej skakała na Dijusia, co po pewnym czasie zupełnie ustało. Teraz rozumiem dlaczego Tosia tak się zachowywała. Była bardzo sfrustrowana tym, że nie ma z kim się bawić, bo Dijuś był już wtedy seniorkiem i nie chciał bawić się z Tosią. Tosia i Wisienka bardzo się pokochały. Do tej pory Wisiunia największym uczuciem darzy tylko Tosię. Nie lubi natomiast Lusi i nie raz jej to okazywała atakując Lusię (kiedyś zapędziła ją pod ścianę). Być może to dlatego, że Lusia trafiła do nas nagle, bez żadnej izolacji. Kiedy ją znalazłam na ulicy szłam wtedy do pracy. Zaniosłam Lusię do domu. Nie miałam już czasu i po prostu zostawiłam ją w korytarzu. Pewnie to nie spodobało się Wisience. Dla Lusi też to był ogromny stres bo kiedy wróciłam z pracy zauważyłam że nic nie zjadła choć w miseczce było jedzenie. Wisia i Lusia nigdy się nie zaprzyjaźniły, jedynie tolerują swoją obecność. Teraz kiedy Wisiunia jest chora w ogóle nie atakuje Lusi. Natomiast Lusia czasami doskakiwała do Wisi pacając ją łapką w myśl zasady, że najlepszą obroną jest atak. Jeśli chodzi o Neko, to Wisiunia zaakceptowała go. Pozwala mu, żeby polizał jej główkę. Natomiast nie cierpi kiedy Nekuś nagle na nią napada. Wisiunia mocno wtedy krzyczy. 

Jestem bardzo wdzięczna Wisience, że pomogła nam w trudnym czasie, że odciągnęła Tosię od Dijusia. Dzięki temu wszyscy odzyskaliśmy spokój. Wisienka jest cudowną kotką. Nigdy mnie nie podrapała i nie ugryzła. Uwielbia wygrzewać się na słoneczku, na parapecie lub balkonie. Z podawaniem jej leków nie ma większego problemu, choć tego nie lubi. Bardzo zmizerniała przez tę chorobę, ale jeszcze się nie poddaje. Oby jak najdłużej.








Moje koty w 2022 roku

Witajcie moi Kochani.  Wisia Rok 2022 był bardzo trudnym rokiem dla mnie, ponieważ musiałam podjąć bardzo ciężką decyzję dotyczącą Wisiuni. ...