niedziela, 5 września 2021

Dijuś. Neko - po japońsku znaczy KOT

 Witajcie moi Drodzy.

Wiem, że odzywam się po prawie dwóch latach nieobecności na blogu. Zapewne domyślacie się czym było to spowodowane. Oczywiście odejściem Dijusia. On ogromnie wiele dla mnie znaczył i zrobił, a był jedynie małym zwierzątkiem. Ale dla mnie był aniołkiem, istotką naprawdę nie z tej Ziemi. Pamiętam, że kiedy go adoptowałam ze schroniska w Koninie siedział ze mną z przodu w samochodzie i w ogóle się nie bał, nie miauczał. W domu także nigdzie się nie schował. Bardzo szybko zapamiętał rozkład mieszkania, gdzie jest kuweta i miseczka na jedzenie i wodę. Nigdy nie przeszkadzało mu to, że kuweta i miseczki stoją obok siebie w kuchni. Był bardzo ufny, choć na moich kolanach usiadł dopiero po dwóch latach. Od tamtej chwili już zawsze przychodził do mnie. Całkiem niedawno zdałam sobie sprawę, że Dijuś wcale nie liniał. Nigdy nie sprzątałam jego futerka z mebli. Nigdy niczego nie zbił, nie zrzucił, nie zniszczył. Nie gryzł i nie wykopywał ziemi z kwiatów, nie drapał mebli, choć nie miał ani jednego drapaka. Dopiero kiedy pojawiła się Tosia kupiłam pierwszy drapak, bo wcześniej nie wiedziałam, że koty tego potrzebują. Nie bał się żadnych zmian, ani remontu, głośnych hałasów, obcych ludzi. On po prostu wiedział, że w domu nic złego mu się nie stanie. To dzięki niemu mogłam przynosić różne kocie znajdki, przez chwilę były też dwa pieski i Dijuś wszystkich akceptował. Zawsze na mnie czekał gdy wracałam z pracy, z wakacji, czy ze szpitala. Jego i mnie los doświadczył problemami zdrowotnymi, więc Dijuś był dla mnie prawdziwym przyjacielem. Dodawał mi otuchy w ciężkich dla mnie momentach. Był niezwykle silny psychicznie i dzielny. Pierwsze dwa lata bardzo dzielnie radził sobie z przewlekłą niewydolnością nerek. Potem nadszedł 2019 rok i jego zdrowie się załamało. Sama bałam się, że szybko nastąpi koniec, ale Dijuś nie chciał się tak szybko poddać. Jak tylko poczuł się troszkę lepiej, to zamieszkał na najwyższym legowisku swojego ulubionego drapaka. Mieszkał tam chyba 4 miesiące.  Zdążyłam wyprawić mu imprezkę na jego 16 urodziny, na które zostały zaproszone także Tosia, Wisia i Lusia. Dopiero tak na dwa miesiące przed śmiercią zaczął tracić apetyt. Potem było coraz gorzej. Karmiłam go strzykawką, ale jedzenie wypływało z pyszczka. Nawet gdy nic już nie jadł, to zachował w sobie pokorę i zgodę na to co będzie. Obiecałam mu i sobie, że w tej ostatniej chwili go nie zostawię, i dotrzymałam słowa. Bo przecież nie zostawia się przyjaciela, z którym spędziło się prawie 16 lat cudownego życia. Każdego dnia i w każdej chwili ogromnie mi go brakuje. Ta pustka po nim jest bardzo wyczuwalna. Rozumiecie więc teraz, dlaczego tak długo nie pisałam. Jego śmierć tak bardzo mnie przybiła, że nie miałam żadnej ochoty na dalsze prowadzenie bloga. Ale żeby cel, jaki sobie postawiłam prowadząc tego bloga, czyli promowanie adopcji kotów niepełnosprawnych, chorych i starych nadal miał sens postanowiłam znów pisać. 

Neko.
Ci z Was, którzy śledzą nas na Facebooku i Instagramie wiedzą, że jeszcze kiedyś Dijuś żył, na dwa miesiące przed jego śmiercią, pojawił się u nas malutki kotek. Dałam mu na imię Neko, bo bardzo podoba mi się to japońskie słowo, i jest ono nawiązaniem do imienia Dijo, też 4-literowe i kończy się na literę O.
Nekusia wzięłam z miejsca, w którym pracuję w sierpniu 2019 roku. Miał wtedy około miesiąca. Ma on jeszcze dwójkę rodzeństwa, braciszka i siostrzyczkę, które zabrała inna osoba. Nie chciałam zabierać go od mamy i rodzeństwa, był jeszcze taki malutki. Ale gdy zobaczyłam jego pupkę, to stwierdziłam, że wezmę go do domu, bo pupka sama mu się nie zagoi. Mógł przecież dostać zakażenia. Przez to nawet nie szukałam dla niego domu, bo wiedziałam, że nikt go nie zechce wziąć, szczególnie do domu z dziećmi. A co było z jego pupką nie tak? Otóż Nekuś miał wysunięty odbyt, fachowo nazywa się to wynicowanie odbytu. Możecie sobie to wygooglować, żeby zobaczyć jak to wygląda, ale nie jest to przyjemny widok. Wetka powiedziała, żeby smarować to wazeliną i tak robiłam. Bałam się, że to mu nie zniknie, nawet w pewnym momencie zrobiła mu się taka oponka i wyglądało to naprawdę okropnie, zapach też nie był przyjemny. Ta oponka zrobiła mu się na skutek zatwardzenia. Dałam mu więc troszkę lactulosum i pomogło. Oponka zniknęła i z czasem odbyt stał się normalny. Ale na tym problemy z Neko nie skończyły się. W miarę jak dorastał okazało się, że ma ogromny apetyt. Cały czas by jadł i jadł, bez końca. Wcześniej zostawiałam moim kotkom jedzenie, ale z Nekusiem nie było to możliwe, bo zjadłby wszystko od razu. Zaczęłam więc dawać im jedzenie o konkretnych porach. Neko ma taki odruch, że ciągle coś by gryzł, mielił w pyszczku, nawet jeśli nie nadaje się to do jedzenia, np. gumową przykrywkę na puszki. Bardzo lubi gdy przykładam swój palec do jego pyszczka i on wtedy mlaska, nie gryząc mojego palca. Muszę bardzo pilnować go podczas posiłku, bo gdy kończy swoją porcję natychmiast zabiera się do wyjadania karmy dziewczynkom. Gdy zdarza mi się wyjść na chwilę z kuchni, to od razu wiem, że komuś wyjada. A poznaję to po tym, że warczy gdy kradnie jedzenie. Sam się demaskuje. Mały złodziej. 😀 Ale najczęściej pilnuję go i gdy zjada swoją porcję, to zamykam go w pokoju. W kuchni nie mogę zostawić niczego, dosłownie niczego, co mógłby zjeść. Wszystko muszę chować. Czasami jest to bardzo męczące, bo nie raz zdarzyło mi się zapomnieć czegoś schować i Neko już był na blacie. Po zabiegu kastracji Nekuś stał się prawdziwym kocurkiem. Jest bardzo silny i ciężki, choć nie jest gruby. Kiedy go ważyłam u wetki w tamtym roku ważył około 6 kg. Kawał kota. 😀W zeszłym roku pojawił się nowy problem u Nekusia, tym razem zdrowotny. Neko dostał biegunki. Nie trafiał też do kuwety. Podawałam mu tabletki Dia dog 'n cat, ale niestety nie pomogły. Zabrałam go do weterynarza i Neko dostał antybiotyk. Antybiotyk pomógł na krótki czas. Znów pojawiła się biegunka, a także wymioty. Pani weterynarz powiedziała, że to może być alergia. I rzeczywiście zorientowałam się, że Neko ma te dolegliwości gdy daję mu karmę z kurczakiem. Przestałam mu ją dawać, zarówno mokrą, jak i suchą i problem z brzuszkiem się skończył. Teraz daję mu karmę mokrą i suchą, które nie mają nic z kurczaka, ani mięsa, czy tłuszczu. A czym karmię Nekusia? Weterynarze polecają karmy weterynaryjne, hipoalergiczne. Ja jednak nie jestem do nich przekonana. Wyczytałam gdzieś w internecie, żeby podawać karmy monobiałkowe, czyli zawierające jeden rodzaj białka, np. karma tylko z wołowiną, tylko z łososiem, itd. I to mi się bardzo podoba, bo karma monobiałkowa jest delikatniejsza dla kociego brzuszka niż karmy z różnymi rodzajami mięsa. Jeśli chodzi o rodzaj karmy podstawowej w żywieniu nie tylko Nekusia, ale wszystkich moich kotków, to jest to mokra karma, ponieważ karmienie zwierząt wyłącznie suchą karmą uważam za niewłaściwe. Prędzej czy później takie żywienie odbije się na zdrowiu zwierzęcia. Koty to zwierzęta wyłącznie mięsożerne, więc muszą dostawać mięso, muszą czuć je w pyszczku. Ze względu na ciężar Nekusia, żeby nie przytył dodatkowo czytam składy karm i wybieram te o niskiej zawartości tłuszczu. Maksymalną granicą jest 8%. Karmę suchą także im daję, ale nie codziennie, bo też ją bardzo lubią, ale jest to przekąska, mały dodatek do jedzenia. 
Oto lista karm, którymi karmię Neko:
- karma mokra Gussto wołowina
- karma mokra Gussto łosoś (ta karma jest wyjątkiem, bo zawiera 8,8% tłuszczu, ale kupuję ją, bo chcę, żeby moje kotki jadły też dobrej jakości rybę)
- karma mokra Gussto cielęcina
- karma mokra Feringa Pure Meat Menu królik
- karma mokra Catz Finefood Purrrr wieprzowina
- karma mokra Catz Finefood dziczyzna
- karma mokra Catz Finefood cielęcina
- karma mokra Mac's Sensitive indyk
- karma mokra Mac's wołowina
- karma mokra Power Of Nature królik
Jeśli chodzi o Lusię, Tosię i Wisię, to one  też jedzą te karmy co Nekuś, ale dostają także karmę z kurczakiem:
- mokra karma GranataPet kurczak
Jeśli chodzi o karmę suchą, to zarówno Neko, jak i dziewczynki dostają:
- karmę suchą Canagan łosoś
- karmę suchą Acana Grasslands (stara linia bez kurczaka, nowa linia niestety już kurczaka zawiera)
Wszystkie te karmy są bezzbożowe, z dużą ilością mięsa. Mają naprawdę świetne składy. Bardzo Wam je polecam. 🙂
Jaki jest Neko? Naprawdę cudowny. Uwielbia gdy zwraca się na niego uwagę, mówi do niego i głaszcze się po główce. Bardzo często rano przychodzi do mnie do łóżka, kładzie mi się na brzuchu i patrzy się na mnie tymi swoimi przepięknymi oczami. Albo kładzie się po mojej prawej stronie i tak leży  przytulony do mnie. Jest po prostu uroczy. Bardzo lubi mnie obserwować jak coś robię, wpatruje się we mnie cały czas. A te jego oczy są po prostu niezwykłe. Nekuś potrafi aportować. Sam się tego nauczył. Przynosi mi swoją ulubioną zabawkę, kuleczkę, pomponik i rzucam mu, a on ten pomponik znów przynosi. Uwielbia bawić się z Tosią i Lusią. Tosia od razu go polubiła i zaakceptowała, tak samo było z Dijusiem, nawet nie prychnął na Nekusia. Natomiast Lusia przez pierwszy miesiąc bardzo się go bała, mimo tego że początkowo był w kojcu. Po miesiącu było już dobrze. Lusia zaczęła się z nim bawić i również bardzo go polubiła.  Natomiast Wisia chyba nigdy tak naprawdę go nie zaakceptowała. Jedynie toleruje go. Nigdy się z nim nie bawiła, wręcz nie cierpi tego, gdy Neko ją zaczepia. Bardzo głośno wtedy krzyczy. Pozwała mu tylko na polizanie swojej główki. 
Neko był 3 razy na dworze, na smyczy. Sądziłam, że to będzie dla niego fajna rozrywka, ale niestety nie była. Za każdym razem był wystraszony i ciągnął w kierunku bloku. Przestałam więc z nim wychodzić. Nekuś najlepiej czuje się w domku. Mój mały domator.  😊
Tak więc poznaliście mojego Nekusia. Jest naprawdę fajnym, sympatycznym kotkiem, bardzo inteligentnym. Poniżej wstawiłam jego zdjęcia. Życzę miłego oglądania. Pozdrawiam Was serdecznie.

























Moje koty w 2022 roku

Witajcie moi Kochani.  Wisia Rok 2022 był bardzo trudnym rokiem dla mnie, ponieważ musiałam podjąć bardzo ciężką decyzję dotyczącą Wisiuni. ...