piątek, 16 marca 2018

O kotach, które widzą więcej

Kocie oczy. Tak niesamowite i niezwykłe. Kiedy patrzymy na kota, to one przede wszystkim przyciągają naszą uwagę. Mają najróżniejsze kolory: złoty, żółty, bursztynowy, zielony, niebieski. To dzięki nim koty są tak piękne, tajemnicze, uwodzą nas swoim czarem. Wzrok jest dla kotów niezwykle ważnym zmysłem. Koty to drapieżniki, które polują przede wszystkim o zmierzchu, nocą i o świcie. Dlatego ich oczy muszą dokładnie wypatrzeć i zlokalizować ofiarę. Wzrok ochrania koty przed drapieżnikami, które na nie polują oraz innymi niebezpiecznymi sytuacjami. Ale na wolności, kot, który stracił wzrok nie ma szans na przeżycie. Bardzo szybko staje się ofiarą psa, wypadku samochodowego, czy nawet człowieka. Wiele z tych kotów jest znajdowanych i ratowanych. W schroniskach, przytuliskach czy fundacjach jest ich bardzo dużo. Organizacje te robią co mogą, żeby pomóc niewidomym kotom. Niejednokrotnie jest to walka nie tylko o ocalenie wzroku, ale o życie. 
Czy kot, który jest niewidomy lub nie widzi na jedno oczko jest brzydki, gorszy? Z defektem? Takiego kota nie można kochać? Czy pięknem jest tylko to co na zewnątrz? Myślę, że piękną odpowiedzią będą słowa z Małego księcia Antoine de Saint-Exupery - "Dobrze widzi się tylko sercem, najważniejsze jest niewidoczne dla oczu." Te słowa wspaniale charakteryzują koty niewidome, które są inne niż wszystkie, wyjątkowe, cudowne. Te koty naprawdę patrzą sercem. 
Dlaczego nie widzą? Najczęstszym powodem jest wirusowe zapalenie gardła i tchawicy, popularnie zwane kocim katarem. Chorobę powoduje wirus herpes. Przenosi się on bardzo szybko między kotami (nie przenosi się na ludzi!).  Zakażenie następuje poprzez kontakt zdrowego kota z kotem zarażonym. Narażone na tę chorobę są szczególnie małe kocięta, ponieważ ich organizmy mają zbyt małą odporność do walki z zarazkami. Objawami są: kichanie, zapalenie spojówek, ropny wyciek z nosa i oczu, osłabienie, brak apetytu. Jeśli w porę nie pomoże się takiemu kotu, traci wzrok. W najgorszym wypadku umiera. Często bywa tak, że jedno oczko nie jest tak bardzo zniszczone przez chorobę i można je uratować. Drugie natomiast nadaje się jedynie do zaszycia. Na koci katar jest szczepionka, więc na pewno warto zabezpieczyć swojego kota przed tą chorobą. Innymi chorobami powodującymi utratę wzroku są: chlamydioza, cukrzyca, wylew. Przyczyną może być także wypadek.
Jak radzi sobie niewidomy kot w domu? Otóż kot niewidomy radzi sobie w domu DOSKONALE 😊. Kiedy kot nie widzi, to wtedy wyostrzają się pozostałe zmysły: słuch, węch, dotyk. Jest to tzw. kompensacja. Rozwija się również wspaniale pamięć, dzięki której niewidomy kot zna miejsce kuwety, miseczek z jedzeniem i wodą, rozkład mebli i w ogóle całego mieszkania. Takie koty nie wskakują na miejsca położone wysoko np. blat kuchenny, ale już fotel, krzesło lub kanapa nie są żadnym problemem, także zejście z nich. Adoptując takiego kota trzeba dać mu czas na zapoznanie się z nowym miejscem i domownikami. Nie wolno robić nic na siłę. Wszystko musi się dziać w tempie wyznaczonym przez kota, w przeciwnym razie nowa sytuacja, w której się znalazł będzie dla niego źródłem ogromnego stresu. Ślepaczki to bardzo uczuciowe koty, niezwykle silnie przywiązujące się do człowieka (mój Dijuś 😊), więc adoptując takiego kota zyskuje się cudownego, małego przyjaciela.  
W Poznaniu jest fundacja, która zajmuje się ratowaniem kotów, które straciły wzrok. To Ja Pacze Sercem Fundacja Pomocy Kotom Niewidomym. Ludzie, którzy tam pracują robią kawał wspaniałej roboty. Trafiają do nich koty bardzo chore, okaleczone. Wiele z nich wraca do zdrowia, chociaż na zawsze tracą wzrok lub nie widzą na jedno oczko. Na stronie fundacji możecie przeczytać poruszające historie i zobaczyć zdjęcia jej podopiecznych. Jarek Grabek, fotograf, wolontariusz fundacji mówi - "Niewidome kotki są w zasadzie tak samo zaradne, jak te w pełni sprawne. Zasuwają po meblach, kradną jedzenie i rozrabiają na równi z innymi. Widziałem kompletnie niewidomego kota, który bawił się wędką jakby nigdy nic. A do tego był niewyobrażalnie precyzyjny. Wiedziałem, że dużo potrafią, ale to mnie naprawdę zaskoczyło. Jedyną ogromną różnicą jest to, że ślepaczki niesamowicie pragną dotyku. Każde głaśnięcie jest ważne, każde podrapanie się liczy a każde kolanka i możliwość wtulenia są najważniejsze na świecie. Ot i tyle.". Ja Pacze Sercem można pomagać wpłacając pieniądze na konto, przeznaczając 1% podatku lub wysyłając rzeczy materialne. Można także adoptować kota wirtualnie, albo dać mu na stałe ciepły, dobry dom. Fundacja wydała na ten rok ślepaczkowy kalendarz, w którym są przepiękne zdjęcia niewidomych kotków. 😊
Strona fundacji Ja Pacze Sercem
Ja Pacze Sercem na Facebooku
Ja Pacze Sercem na Instagramie
Ślepaczkowy kalendarz












Dijuś zadowolony z życia 😊




Poniżej chcę Wam przedstawić historie i zdjęcia niewidomych lub z jednym oczkiem kotów, które znalazły dobrych opiekunów. Wszystkim, którzy zechcieli opowiedzieć o swoich kotach bardzo dziękuję. Wasze zwierzaki nie mogły trafić lepiej. W szczególności chcę podziękować pani Ligii, która napisała o swoim kocie poruszającą historię. Podsunęła mi tym samym pomysł, żeby pisać o kotach, które tak rzadko są adoptowane z powodu swoich ułomności.
Historie i zdjęcia opublikowane zostały za zgodą. 


Ligia
Czytałam na Pani blogu o tym, że mamy tendencję do wybierania kotów pięknych, a przecież te niepełnosprawne są również w 100% kotami. U mnie było dokładnie tak samo. Na stronie internetowej schroniska wypatrzyłam kota. Rosyjski błękitny, wiek: 1 rok. No tylko brać! Ale, ale. Kot nie ma oczka. I tak przez 2,5 miesiąca nikt go nie chciał, bo przecież wybrakowany. Mimo że miałam już 4 koty pojechałam po Iwana do schroniska, bo serce mi się krajało. Iwan jest ze mną już 2,5 roku. To największy miziak, jakiego znam. Brak oczka w niczym mu nie przeszkadza.

Zdjęcie użytkownika Ligia Kallina.
Iwanek na siatce

Zdjęcie użytkownika Ligia Kallina.



Aleksandra 
Oskarek - kocurek 13-letni. Znaleziony w wieku 4 miesięcy w mroźny dzień styczniowy. Był bardzo chory i z chorymi oczkami po kocim katarze. Prawie nie widzi (troszeczkę na lewe oczko). Jest cudownym i miziastym kotkiem. Bardzo dobrze sobie radzi ze swoim kalectwem. Niemniej jak wychodzi do ogrodu to tylko pod nadzorem.

Zdjęcie użytkownika Aleksandra Karpińska.



Tamie
Mam kotka prawdopodobnie niewidzącego na jedno oczko, lewe. Ma na imię Hunter i nie wyobrażam sobie domu bez niego. Jest moim Skarbeczkiem. Inne moje Futerka też bardzo kocham ale to właśnie Huncik mną zawładnął. I rzeczywiście lgnie najbardziej do mnie. Na zdjęciu właśnie on... nie wiem dlaczego nie widzi, chociaż może jakieś bodźce do tego oczka docierają. Już go przygarnęliśmy z chorym oczkiem. Robiliśmy co się dało aby to oczko uratować. Może coś na nie widzi bo radzi sobie doskonale... Nie miał kociego kataru na szczęście choć tego się obawiałam. Ma pół roku.


Zdjęcie użytkownika Tamie Morris.



Anita 
Kotka Lusia zabraliśmy od sąsiadki z podwórka oślepła po kocim katarze praktycznie od urodzenia nie widzi. Radzi sobie świetnie.

Zdjęcie użytkownika Anita Dybała.



Magda 
Moje dwa kochane Ślepaki - Prawy i Lewy.  Znalezione w krzakach jako maluchy (2-mies). Ślepaki mają już 4,5 roku. 

Zdjęcie użytkownika Magda Ves Niezgoda.





Joanna
Dusia - 1,5 roku. Jedno oko usunięte, na drugie nie widzi (koci katar). Jestem wolontariuszką w fundacji Jokot i nie mogłam jej tam zostawić, dopóki była na czas szczepień w klatce to znała otoczenie, ale wypuszczona z klatki do innych kotów skuliła się w kącie i nie wiedziała, co się dzieje. Ale spokojnie, zaklepałam ją już sobie dużo wcześniej, więc taka skulona siedziała dosłownie minutę, zaraz ją zabrałam i od tamtej pory szaleje mi po domu. Jest nieustraszona, próbuje wejść dosłownie wszędzie, stara się nawet wspinać po szafkach kuchennych, nie mówiąc o tym, że chodzi po oparciach krzeseł, jest najkochańsza!






Marzena
Czaruś jednooki adopcja w 2016 jako ok. 8 miesięczniak .

Zdjęcie użytkownika Ma Rzena.




Katarzyna
Leon, 6 miesięcy. Koci katar, odchowany przez ludzi, którym jego matka podrzuciła go na wycieraczkę. Oka jednego brak, drugie słabiej widzi.





Ewa
Łobuz mojej córki. Imię odpowiednie do zachowania. Zawsze pogodny i chętny do zabawy. Dzieci przyniosły niewidomego kociaka do gabinetu weterynaryjnego w którym pracuje moja córka. Nie było innej możliwości. Został. Ma 4 lata i doskonale sobie radzi.

Zdjęcie użytkownika Ewa Kuchowicz.




Monika
Ciapuś. 13 latek. Stracił wzrok prawdopodobnie po udarze. Teraz też ma ataki. Kupiłam go za 10 zł od pijaczka.





Elżbieta
Bohun. Podopieczny Fundacji Ja Pacze Sercem. Trafił do naszego DT w kwietniu 2016 roku. Przyjechał z Ukrainy ze strefy ATO. Prawdopodobnie przeżył pożar. Na początku był tak przerażony, że spał "na baczność", bał się wyciągnąć łapki przed siebie. Długo nam zajęło przekonanie go, że jest bezpieczny. Bardzo pokochał mojego Męża, a Mąż jego. Wtedy zapadła decyzja o tym, że nikomu go nie oddamy i zostanie z nami na zawsze! Bohun ma ok. 7 lat. Nasz Bohun bez oczek nigdy nie zrobił niczego poza kuwetą. Nawet jeśli ilość kuwet się zmienia. Nie było też problemu przy przemeblowaniu, od razu "zaktualizował mapę". Wchodzi na drapak - nawet na ostatnią rozetę na wysokości 180 cm, chociaż czasem gdy gdzieś wejdzie wyżej boi się zejść i niekiedy mu pomagamy. Z jedzeniem nie ma problemu, gdy tylko otwieram szafkę w kuchni Bohun zaraz się zjawia po swoją porcję.

Zdjęcie użytkownika Elżbieta P-Zielińska.

Zdjęcie użytkownika Elżbieta P-Zielińska.

Zdjęcie użytkownika Elżbieta P-Zielińska.




Karina
Balbinka ma około 8 miesiecy, nie jest to pewne, bo została znaleziona jako bezdomny maluszek. Ja zanosząc paczkę na zimę do Schroniska ze smakołykami zagaiłam tam o kotka, ale poradzono mi, by szukać na grupach facebookowych. I na takiej właśnie grupie Ją wypatrzyłam. Były setki zdrowych, pięknych, czasami nawet rasowych kotków, ale była też Ona- i 0 komentarzy pod postem, nikt w jej sprawie nie dzwonił. Przebywała w domku tymczasowym u bardzo dobrej dziewczyny, ale nie mogła ona jej zatrzymać, bo na tymczacie miała dużo piesków i kotków. Post z Nią bardzo często był ponownie udostępniany bo naprawdę nikt nie reagował- ze względu na oko Balbinki. Było ono wtedy wypełnione błękitnym płynem. Zgłosiłam się i maleństwo trafiło do mnie. Tydzień po adopcji zaczęły się kłopoty- oko dosłownie pękło. Weterynarz przepisał krople, ale mimo to pękało dalej. Balbinka następnie dostała zastrzyki i leki- oko nadal pękało i wypełniało się na nowo w kilka godzin. Przez miesiąc nie mogliśmy dopasować leków na oko, doszedł do tego świerzbiec i kłopoty osłuchowe, lekarz zaproponował wycięcie gałki ocznej. Było ryzyko, iż po operacji wystąpią problemy ze zdrowym okiem, więc jednak się trochę wahałam. Balbince jednak oko pękało i wypływalo na pyszczek kilka razy dziennie, prawdopodobnie sprawiało ból, bo robiła się coraz bardziej apatyczna. 29 stycznia przeszła operacje w Kieleckim Kajtku. Miała super opiekę i wszystko poszło dobrze. Jest energiczna, ruchliwa, lubi rozrabiać. Radzi sobie świetnie, dogaduje się z moim drugim kotem, z psami, jest bardzo ciekawska. Studiuję w Kielcach i jeździ ze mną na weekendy do domu- 100 km w transporterze, grzeczne śpiąc. Jest cudownym, wdzięcznym kotkiem. Zawsze mnie wita, zasypia obok, czeka aż się obudzę. Koszty leczenia i nerwy były spore, ale nie żałuję. Jestem wolontariuszką w schronisku i wiem, że taki kotek nie miał szans na adopcję. Polecam każdemu, nic tak nie łagodzi serca jak uratowanie maleńkiego istnienia 🙂
Balbinka na Instagramie 😊

















Olga
Pafnuś (jako zdrobnienie od Pafnucy) początkowo zwana Kotałeczką (kotka ciemna) pojawiła się w naszym domu w wieku 6 miesięcy w styczniu 2014 roku, jako podopieczny Fundacji Kocie Życie z Wrocławia. W zasadzie urzekło nas umaszczenie. Brak oczka i bielmo na drugim nie miało żadnego znaczenia. Już czytając stronę "Ja Pacze Sercem" wiedzieliśmy, że takim kotkom nic nie brakuje, więc nie zastanawialiśmy się, jak pojawiło się ogłoszenie. Kotałeczka w Fundacji dostała imię Piękność i faktycznie taka jest. Jest damą. Nic nie strąca, nie rozrabia, nie niszczy. Jest elegancka, dostojna, delikatna. Pierwszy dzień adopcji, powiedziano nam by zamknąć ją w jakimś mniejszym pomieszczeniu, by mogła powoli oswajać się z mieszkaniem. Zostawiliśmy ja na godzinę w sypialni, gdzie była miseczka i kuweta. Trochę się wstydziła, siedziała w jednym kąciku fotela, ale mruczała jak podchodziłam, więc na wieczór zostawiłam drzwi otwarte, a ona przyszła do nas od razu. Jakby to powiedzieć... od razu zaiskrzyło między nami 😉 Równo rok później zdecydowaliśmy, że Kotałeczce może będzie dobrze, jak znajdziemy jej kompana do gier i zabaw. I wtedy u "japaczy" pojawiła się akcja "koty z Ukrainy", tak znaleźliśmy jej nową siostrę, koteczkę, bez oczu, która w poznańskiej Fundacji Ja Pacze Sercem miała na imię Niebieska (kotka jasna), była świeżo przywieziona z okolic Donbasu (wtedy centrum działań wojennych) do Poznania, a potem do nas. Była maciupeńka, chyba niecałe 2 kg nieszczęścia. Dostała swój pokój, bo Kotałeczka była już wtedy panią na włościach. Ale nie było między nimi tak kolorowo jak nam się wydawało, że będzie. Prychanie i parskanie było ogromne. Nie wiedzieliśmy, gdzie spać... żeby żadne z kotków nie było samo, albo pokrzywdzone. Baliśmy się, że Kotaleczka się pogniewa. Dziś brzmi to śmiesznie, ale wtedy było pierwszym takim i ogromnym przeżyciem. Początki były trudne. Niebieska była bardzo radosna, bardzo ufna, cały czas z zadowolonym ogonkiem prawie nie zwracała uwagi na prychanie Kotałki, ale dokuczało jej rozwolnienie, lekki świerzb, i... alergia. Rozdrapywała sobie skroń, nie wiedzieliśmy czemu, 3 razy zmieniliśmy weta i żaden nie mógł pomóc. A ona drapała się do krwi i piszczala z bólu. Zmienialiśmy karmy, dostawała maści, chodziła w kołnierzu, by się nie drapać (nawet raz zostawiliśmy ja w kołnierzu w domu na kilka kwadransów, a jak wróciliśmy leżała na podłodze z łapką wciśnięta w kołnierz, która jej tam utknęła; (tak bidulkę swędzialo) po obserwacjach okazało się, że maluszek ma alergie na płyn do płukania tkanin!!! 😉 w między czasie Kotałeczce spadła odporność ze stresu, i rozchorowała się, kaszlała i rozchorowała jej się... krtań. Bidulka miała gorączkę i...ból gardła. Nie mogła miauczeć, tylko tak smutno charczała. Do tego wet wymyślił sobie, że Kiejkuś ma FIP i nie ma sensu jej leczyć (!!!) a drugi kot pewnie też już się zaraził, ile się napłakaliśmy to nasze ;( ale po miesiącu wylanych łez, i wydanych ogromnych sum na różnych wetów, postanowiliśmy pogodzić się z sytuacją. Wtedy znaleźliśmy nowego weta, który wyprowadził nas z bzdurnych diagnoz, koty wróciły do zdrowia, a my do spokoju 😉 Kotałeczka (Pafnuś) czasami matkowała Kiejkusiowi. Wylizywała ją, opiekowała się, szczególnie podczas pierwszej rujki Kiejkusia i świeżo po kastracji (sterylizacji) co było niezwykłym widokiem. Jej opiekuńczość i troska są zachwycające. (jak ja czasem płacze, to też przychodzi sprawdzić co mi jest). Kotki uczą się od siebie. Kiejkuś jest bardzo gadatliwa. Ma swoje codzienne 10 minut przy szafie w przedpokoju, na którą.. regularnie krzyczy 😉 poza tym gada cały czas, do nas, do siebie jak spaceruje. Tego nauczyła się od niej Pafnusia. Zauważyła, że reagujemy na miauczenia odpowiadamy lub zaczynamy się bawić, i też to wykorzystuje. Kiejkus natomiast ze słuchu uczy się gdzie można wskoczyć lub wleźć, po tym jak Pafnuś wskoczy tam pierwsza. Kotki spędzają z nami cały swój czas, jak jesteśmy w domu. Towarzyszą przy wszystkich czynnościach (gotowanie, pranie, podlewanie kwiatków wręcz uwielbiają) Kiejkuś lubi również doradzić miauknięciem 😉 Nigdy nic nam nie zniszczyły, zawsze witają nas w progu. Krzyczą na nas (!) Gdy nie nocujemy w domu, a potem śpią nam na głowie, żeby tylko być blisko i sprawdzać obecność. Myślę, że ta dysfunkcja wzrokowa, uzależniająca jednak od człowieka troszeczkę, sprawia, że ta kocia przyjaźń jest silniejsza. Codziennie mówię moim kotom, że je kocham. Żeby czuły te wibracje. I naprawdę tak jest 😉 i one to oddają. Ufamy sobie w każdym ruchu i geście 😉 Jedno wiem... Kiedyś przyjdzie czas na "nowe kotki" i jestem pewna, że będą to również bidy bez oczka czy łapki, bo to jest inny rodzaj miłości...
Olifkowy na Instagramie
Kotałke i Kiejkuś na Facebooku

Zdjęcie użytkownika Kotałke i Kiejkuś.
Pafnuś (Kotałeczka / Kotałke)
Zdjęcie użytkownika Kotałke i Kiejkuś.
Kiejkuś (Kiejstut / Niebieska)



Zdjęcie użytkownika Kotałke i Kiejkuś.


Zdjęcie użytkownika Kotałke i Kiejkuś.
Projekt "Nadal jestem kotem" - zdjęcie Monika Małek, koci fotograf

Zdjęcie użytkownika Kotałke i Kiejkuś.
Projekt "Nadal jestem kotem" - zdjęcie Monika Małek, koci fotograf

Zdjęcie użytkownika Kotałke i Kiejkuś.
Projekt "Nadal jestem kotem" - zdjęcie Monika Małek, koci fotograf

Zdjęcie użytkownika Kotałke i Kiejkuś.
Projekt "Nadal jestem kotem" - zdjęcie Monika Małek, koci fotograf



Nie kupuj, adoptuj


Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Koninie
Schronisko w Koninie-Facebook
Schronisko w Koninie - Instagram








Moje koty w 2022 roku

Witajcie moi Kochani.  Wisia Rok 2022 był bardzo trudnym rokiem dla mnie, ponieważ musiałam podjąć bardzo ciężką decyzję dotyczącą Wisiuni. ...